Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi raq23 z miasteczka Ustrzyki Dolne. Mam przejechane 3955.40 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Licznik wyświetleń



Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy raq23.bikestats.pl


Formularz kontaktowy

trwa inicjalizacja, prosze czekac...dodatki na bloga




Free counters!

Czasami czujesz się zmęczony, słaby, a kiedy czujesz się słaby, chciałbyś się poddać. Musisz jednak szukać wewnątrz siebie, musisz odnaleźć tą wewnętrzną siłę i wyciągnąć ją z siebie, zyskać motywację, by się nie poddawać by nie rezygnować, nieważne jak bardzo chciałbyś upaść na twarz i załamać się.

Dane wyjazdu:
67.56 km 0.00 km teren
02:49 h 23.99 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:183 ( 87%)
HR avg:138 ( 65%)
Podjazdy:903 m
Kalorie: 1899 kcal
Rower:Szosówka

Takie tam w deszcz...

Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 1

Tato zadzwonił z rana do Stacha i umówiliśmy się na godzinę 9:30. Zaszły małe opóźnienia, ale mniejsza z tym. Stachu załatwił jeszcze jednego kolarza - pana Stanisława. Zgodnie z ustaleniami jedziemy w stronę Polany. Najpierw spacerowe tempo od 20-25km/h. Rozmowy na temat wczorajszego etapu Giro d'Italia. Pokonujemy wzniesienia i później prujemy do Czarnej ponad 30 km/h. Skręcamy na podjazd do Polany. Robimy tam nieco zdjęć. Przychodziy nam z łatwością pokonać ten długi podjazd. Na szczycie odpoczywamy i za chwilę bardzo szybki, chłodny zjazd, który trwał ponad 4 minuty. Można tam było przekroczyć prędkość 70 km/h, ale ja wolałem nie ryzykować. Jedziemy w stronę Chrewtu i zdaje się słyszeć grzmoty i widzieć bardzo ciemne chmury i błyskawice. Za Chrewtem zawracamy i nasuwa mi się jedna myśl.. Jak my wyjedziemy pod tak stromą górę z której zjeżdżaliśmy? :/ Ale było do wyboru albo się pomęczyć albo być całym mokrym. Zaczyna się górka z której przed chwilą zjeżdzaliśmy. Dla nas to w sumie nie był jakiś potężny wyczyn, ale dla mojego taty owszem. Jego najmniejszy blat z przodu to 42 zęby, a z tyłu największa koronka to 24 zęby. Można się domyślić że nie są to przełożenia na Bieszczady. Staram się jechać z tatą, ale później mówi mi żebym gonił za Oldboyami. Jednego Oldboya po drodze "chapnąłem", ale do drugiego miałem już zbyt duża stratę. Po wysiłku, który ciągnął się przez 5.5km(poważna wspinaczka zaczyna się od 455m do 703m - co daje 248m w pionie.) staję na górze i czekam na kolarzy.
P. Stanisław ucieka do domu obawiając się deszczu. Zjeżdżamy zaraz ze szczytu i dopada nas grad. W Czarnej zatrzymujemy się na przystanku i patrzymy w stronę Ustrzyk Dolnych gdzie wisiały nad tym miastem bardzo czarne chmury. Jemy tam resztki naszych posiłków i ruszamy dalej. Wyjechaliśmy na szczyt Rabe i zjeżdżamy z niego a tam znów pada deszcz. Znów się zatrzymujemy na przystanku aż do czasu kiedy kropiło. Postanawiamy ostatecznie jechać do Ustrzyk. Tniemy ciągle z prędkością 40 km/h, aż do Jasienia. Wjeżdżamy do Ustrzyk i leje jak z cebra. Wiadome nam było że padał tu przez dłuższy czas grad. Na trawie leżały tylko białe warstwy gradu. Męczymy się jeszcze z głębokimi kałużami deszczu. Dojeżdżamy do domu cali mokrzy. Woda w butach.. Na naszej ulicy jezioro.. Jeszcze z braku sił i z fascynowania się gradem zapomniałem o wypięciu się z pedałów. Zaliczyłem lekką "glebę" w której nie ucierpiał rower bo starałem się przełożyć wypadek na siebie (prawy łokieć obdarty). Leżałem chwilę z rowerem z jednym butem w pedale. Tato pomagał mi go wypiąć bo przy upadku na dodatek złapał mnie skurcz i nie dałem rady.

Zamieszczam trasę oraz kilka fotek:



<iframe width="100%" height="350px" scrolling="no" src="http://www.mapmyride.com/routes/render_route_video?route_key=832130635362337566&site=mapmyride.com"><a href="http://www.mapmyride.com/routes/view/35402422">A ride mapped on 05/25/2011</a> and more rides in Ustrzyki Dolne, Poland on MapMyRIDE. <a href="http://www.mapmyride.com">Find ride</a></iframe>


Ja :) © raq23


Podjazd © raq23


I podjazd. © raq23


Kręcące się kółko. © raq23


P. Nahajowski (organizator Górskich Mistrzostw Polski Masters) © raq23


Ja na szczycie góry Polany. © raq23


Nasz mały peletonik. © raq23


A tutaj za pośrednictwem koleżanki dodaję zdjęcie, które doskonale opisuje co działo się gdy padał grad:


Dane wyjazdu:
85.27 km 0.00 km teren
02:55 h 29.24 km/h:
Maks. pr.:68.50 km/h
Temperatura:23.0
HR max:188 ( 89%)
HR avg:157 ( 74%)
Podjazdy:666 m
Kalorie: 2415 kcal
Rower:Szosówka

Ustrzyki Dolne - Sanok (rekord)

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 4

Dzisiaj samotna jazda. Nie znalazłem kompana, który by ze mną pojechał. Pogoda straszyła przelotnymi burzami, ale pomimo to wyjechałem z domu. Do Sanoka moja prędkość średnia wynosiła 30km/h w co było mi aż trudno uwierzyć. Zajeżdżam do sklepu gdzie wymieniam wkład suportu na krótszy. Na przystanku robię sobie krótki odpoczynek - jem kanapkę troszkę popijam herbatą z sokiem i śmigam do domu. Kilometry szybko mijają. Dojeżdżam do Leska gdzie robię małą przerwę. Rozmawiam ze starszymi panami, którzy pytali mnie o mój rower. Dostaję telefon od taty że w Ustrzykach pada. Kiedy wyjeżdżam na szczyt Glinnego, faktycznie dostrzegam ciemne chmury nad moim miastem. Było tylko jedno wyjście.. zatrzymać się u babci i tak zrobiłem. Zatrzymuje się tam na dobre 2.5 h. Jakoś nie miałem ochoty jechać w burzę.. W między czasie oglądam Giro d'Italia. Ok, czas wracać do domu. Miejscami mokro. Rower cały schlapany ale ja nawet suchy. Wpadam do domu i załapuje się na początek góry Monte Zoncolan w transmisji Giro d'Italia. Ogólnie jestem padnięty. Bolą mnie nogi i mam takie wrażenie jakby mi się gotowało w głowie..
Rekord! Rekord na trasie! Rozumiecie to? :D



Dane wyjazdu:
114.00 km 0.00 km teren
04:20 h 26.31 km/h:
Maks. pr.:62.90 km/h
Temperatura:24.0
HR max:188 ( 91%)
HR avg:144 ( 70%)
Podjazdy:791 m
Kalorie: 2584 kcal
Rower:Szosówka

Ustrzyki Dolne - Pakoszówka

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 14.05.2011 | Komentarze 2

Wczoraj umówiłem się z Łobazem na facebooku, że spotykamy się w Uhercach Minerlanych (bo miałem taką ochotę na stówkę..) Zgodnie z planem jestem naczas. Czekam chwilkę na Patryka. Przyjeżdża i ustalamy że jedziemy w stronę Sanoka. Opony były jak kamień więc czułem że rower "szedł" szybko. Mierzymy się z pierwszą górą pod Glinne. Troszkę potu spłynęło ale nie sprawiło to nam większej trudności. Wjeżdżamy do Leska, a tam "kocie łby", których nienawidzę. Prędkość ok. 40 km/h a tu niby takie małe chopki, a czuć je wszystkie na całym rowerze. Za Leskiem skręcamy w prawo gdzie udajemy się w stronę Załuża. Przebijamy się dosyć mozolnie przez bardzo fatalne drogi :/ Wyjeżdżamy wreszcie na drogę główną a tam już masa kolarzy mijającymi się z nami. Byli też tacy, który udawali się w tym samym kierunku co my. Był jeden biker, który na trekingu bardzo dobrze utrzymywał mocne tempo. Minęliśmy go po drodze, ale nie chciał się za bardzo puścić ogona, ale to nic. Przykręciliśmy troszkę mocniej i zmiękł :) W Sanoku zajeżdzamy do sklepu rowerowego. Musiałem tam kupić wkład suportu do roweru taty. Poszło szybko, sprawnie. Później udajemy się na deptak w Sanoku bo podobno miała tam być jakaś impreza. Dużo dzieci było, które były zachwycone dmuchanymi zjeżdżalniami. Jedziemy za Sanok w celu zrobienia 100 km. Łobaz proponuje udać się do Brzozowa. Nie miałem oczywiście nic przeciwko. Jedziemy w tamtą stronę. Nie ukrywam że jechało się miło ze względu na przyjazny teren - wzniesienie i mały spadek. Czujemy ból w nogach i zatrzymujemy się na przystanku i jednak rozważamy że nie jedziemy dalej. Krótka przerwa na jedzenie i zrobienie kilku fotek. Wracamy do domu. Po drodze zajeżdzamy jeszcze na Orlen gdzie Patryk wpierdziela 2 hotdogi :D Mozolny powrót do domu. Żegnamy się w Uhercach. Jadę w stronę domu. Po drodze tradycyjnie do babci.. Musiała mnie oczywiście czymś poczęstować. W tym wypadku był to mielony i ogórek konserwowy! Szybko jem i żeby się nogi nie zastały wsiadam zaraz na rower i dyktuje sobie dosyć ostre tempo. Walczę na ostatnich kilkunastu kilometrach sam z sobą. Dojeżdżam do domu ucieszony :) Udana wycieczka! Dzięki Łobaz!




Kolarz :D © raq23


Patryk :) © raq23


I znów. © raq23
Kategoria Powyżej 100


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Szosówka

Moja dzisiejsza wycieczka.

Sobota, 7 maja 2011 · dodano: 07.05.2011 | Komentarze 2

No więc wczoraj zaplanowałem sobie, że z rana wyruszę w trasę. Jednak nic z tego, zima dopadła również Bieszczady. Przez te dni przerwy wykonałem między innymi takie treningi:

Pływanie:
Długość: 28 basenów = 700 metrów

Bieganie:
Długość: 6.71 km
Hr avg: 173
Hr max: 193
Time: 0:37:32 h

Zdjęcia z 7 maja:
Śnieg © raq23


Zaskoczenie z rana © raq23


Śnieg.. © raq23
Kategoria Dom


Dane wyjazdu:
85.50 km 0.00 km teren
03:30 h 24.43 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max:190 ( 92%)
HR avg:142 ( 69%)
Podjazdy:670 m
Kalorie: 1977 kcal
Rower:Szosówka

Sanok

Czwartek, 21 kwietnia 2011 · dodano: 21.04.2011 | Komentarze 3

Wycieczka była już planowana przez parę dobrych dni, ale zawsze coś wypadało. Właśnie dzisiaj spotkałem się z moim rówieśnikiem - Patrykiem, który mieszka w okolicy Ustrzyk D. Umówiliśmy się na 11 godzinę, ale z powodu małych problemów spowodowanych przeze mnie i mojego tatę mieliśmy być na godzinę 11:30 w Uhercach Mineralnych. Spotykamy się, zapoznajemy i ruszamy w trasę. Nasz cel to Sanok. Jedziemy do Leska, a w Lesku skręcamy w prawo, bo postanowiliśmy ominąć górki, które są na innej trasie prowadzącej do Sanoka. Wyjeżdżamy na drogę główną i tam śmigamy jak zawodowi kolarze. Sama przyjemność jechać ciągle ponad 30 km/h. U nas jest to dosyć rzadko spotykane ze względu na ukształtowanie terenu. Mały interwał i dochodzimy przez chwilę do prędkości 47 km/h. Niczym się obejrzeliśmy i już byliśmy w Sanoku. Na pewno nie narzekaliśmy na pogodę bo była fantastyczna. W Sanoku mój tato szuka kluczy rowerowych, a także elektronicznych. Elektroniczne udało się tam dostać, ale gorzej z rowerowymi. Krótki przystanek na rynku w Sanoku, przekąsiliśmy co nieco i w drogę. Jedziemy tym razem inną drogą, przez Zagórz. Tam czekają na nas górki. W Zagórzu jakiś szaleniec na góralu nas atakuje i trzeba było przyznać że ucieczka była udana bo oddalił się na kilkaset metrów. Postanowiliśmy nie marnować na niego sił tylko jechać swoim tempem. Trzeba przyznać, że górki po drodze były dzisiaj dla nas jak "pestka z masłem". Wyjeżdżamy na szczyt miejscowości Postołów i tam chłodny zjazd. Prędkość przekracza ponad 71.8 km/h. Wspinamy się jeszcze pod Lesko i znów zjazd do Uherzec Mineralnych. Żegnamy naszego nowego towarzysza i jedziemy w stronę Ustrzyk Dolnych. Po drodze jeszcze odwiedzamy babcię, uzupełniamy tam płyny i docieramy mozolnie do domu. Pod blokiem na moje nieszczęście podczas zsiadania z roweru łapie mnie skurcz w prawym udzie. Niemiłe uczucie. Zanoszę rowery do piwnicy i to na dzisiaj tyle :)



Znowu na rynku w Sanoku. © raq23


Rower oparty o budynek. © raq23


Ja w roli głównej ;) © raq23
Ale mina...

Widok na centrum miasta Zagórza © raq23


Dane wyjazdu:
86.60 km 0.00 km teren
03:50 h 22.59 km/h:
Maks. pr.:57.10 km/h
Temperatura:13.0
HR max:187 ( 91%)
HR avg:135 ( 65%)
Podjazdy:1058 m
Kalorie: 2432 kcal
Rower:Szosówka

Ostry trening...

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 5

Taa.. gdzie ten RaQ co ma niby taki zapał do roweru. Wreszcie się obudził ze snu zimowego. Tak to prawda, bardzo długo spał.
Dzisiaj się przekonałem, że kolarstwo to ciężki kawał chleba.
Wczoraj ok. godziny 18:00 pojechałem do Mastersa znanego już niektórym z moich wcześniej pisanych wycieczek. Obgadaliśmy plan na niedzielę z grubsza, o której godzinie się spotkamy w jakim składzie pojedziemy. Liczyliśmy oczywiście na dobrą pogodę. (Pogoda przez ostatni miesiąc to kompletna porażka! Dopiero dzisiaj zajrzało do nas "dobre słońce". Co drugi dzień padało w Ustrzykach, a jeśli nie padało to wiało ponad 30 km/h, a jeśli wyszło na chwilkę słońce to momentalnie się chowało za ciemnymi chmurami i tak w kółko.) Godzina 10:10 podjeżdżam pod klatkę Stacha i wyruszamy powoli do p. Nahajowskiego. Pan Stasiu już gotowy czekał na głównej drodze kręcąc malutkie kółeczka. Powiedział że jedziemy do Zagórza. Ja na to w myślach odpowiedziałem sobie:"Co to Zagórz? 30 km od domu. Pff, co to dla mnie?" No to sru, pojechaliśmy. Tempo bardzo przyzwoite jak na pierwsze 25 km. Było przyzwoite póki nie zaczęły się góry. Pierwsza przed miejscowością Lesko. Chciałem siebie sprawdzić więc uciekłem może na 150-200 metrów Mastersom :). Poczekałem na górze i jedziemy do Leska. Wszystko ładnie pięknie i kolejna góra w miejscowości Postołów. Bardzo długa i dająca w kość. Później już praktycznie z górki do Zagórza. Pan Nahajowski podjechał do kolegi my przekąsiliśmy prowiant, chwilę oddychnęliśmy i ruszamy dalej wracamy się w stronę naszego domu, ale nieco inną trasą. W Zagórzu skręcamy na Tarnawę Dolną. Uradowany byłem bo nie było gór. Później Tarnawa Górna i pojechaliśmy kawałek za nią, a tam jakiś znajomy p. Nahajowskiego. Był na trekkingu, pogadaliśmy chwilę i zaproponowaliśmy mu wyjechanie na znaną mi już górę Gruszkę. Tym razem wyjeżdżałem od drugiej strony tej góry. Znajomy narzekał że nie da rady, ale spokojnie sprostał zadaniu. Różnica wysokości na tej górze to 163 metry na odcinku 2.12km. Przed górą widniała tablica z napisem 12%. No trochę się skrzywiłem widząc ją. P. Nahajowski mówił żebym sobie jechał, a oni emeryci będą się powoli włóczyć. Rozpocząłem szarżę, ale naprawdę nie było łatwo. Walka z samym sobą i pytanie się ciągle gdzie jest koniec tej góry?! Jak go zobaczyłem to przyspieszyłem i stanąłem na szczycie włączając stoper aby zobaczyć jaką miałem przewagę. Wynosiła ona ponad 2 min 30 sekund. Zjeżdżamy z góry dochodząc prawie do prędkości 60 km/h. Decyzja to jechanie przez Hoczew... Załamałem się. Jak już raz tamtędy jechałem to miałem dość tego odcinka. Pierwsze kilometry to sama prosta, ale później pokazały się 9% górki. Pokonałem je z trudem. Dojeżdżamy do Soliny, mały przystanek aby załatwić sprawy fizjologiczne i ruszamy na Łobozew. Ahh ten Łobozew, tam znowu podjazd. Na Łobozewie stanąłem bo czułem okropny ból w łydkach. Wyprzedzili mnie na kilkanaście metrów, ale za chwile wznowiłem jazdę i dogoniłem ich. Później zjazd czyli to co lubię najbardziej. Zostało nam już 5 km do domu. Spokojniutkim tempem na osiedla i do domu na gorącą kąpiel i ciepłą herbatkę. Był to ostry trening jak na taką przerwę. Trochę mnie bolą płuca, ale przejdzie do jutra.



Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Zmęczenie

Czwartek, 3 lutego 2011 · dodano: 03.02.2011 | Komentarze 0

Krótkie podsumowanie tygodnia.
Wtorek - basen. Zrobione ok. 0.5 km złe warunki do pływania bo jest wtedy najwięcej grup, które mają zajęcia na basenie.
Środa - koszykówka (1:30) O Jezu.. Masakra, treningi w kosza należą do najbardziej wyczerpujących. Okropnie potem bolą nogi.
Czwartek - piłka ręczna (1:40) Na dodatek jeszcze dzisiaj 2 wf, granie w kosza z cholernie "silną" drużyną. Silne podanie na drugi koniec boiska i coś strzyka powyżej odcinka lędźwiowego :( Muszę potwierdzić, że dzisiaj miałem dużą skuteczność co do trafionych rzutów. Wyczekanie do końca bramkarza i cel - bramka.
Jutro chyba odpoczynek, albo być może sparing w ręczną lub w następnym tygodniu.


Dane wyjazdu:
14.56 km 0.00 km teren
00:32 h 27.31 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max:180 ( 87%)
HR avg:150 ( 73%)
Podjazdy:120 m
Kalorie: 416 kcal
Rower:Szosówka

Ni w 5 ni w 9

Środa, 19 stycznia 2011 · dodano: 19.01.2011 | Komentarze 1

Pogoda zdecydowanie dzisiaj gorsza niż wczoraj. Słońce nie raczyło nawet wyjść zza chmur. Całe niebo zachmurzone. Lekki wiatr, raczej nie dokuczający w jeździe, ale i tak dawał o sobie znać ;) Dzisiaj spróbowałem posprintować. Czy mi to dobrze wyszło? Osiągnąłem 50 km/h, chociaż liczyłem jeszcze co najmniej na 2 km/h więcej. No cóż, sprinterem jeszcze nie jestem. Jak na moje tereny to raczej powinienem się wywodzić jako góral :)



Dane wyjazdu:
33.48 km 0.00 km teren
01:16 h 26.43 km/h:
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:7.0
HR max:182 ( 88%)
HR avg:145 ( 70%)
Podjazdy:231 m
Kalorie: 863 kcal
Rower:Szosówka

Sezon 2011 otwarty

Wtorek, 18 stycznia 2011 · dodano: 18.01.2011 | Komentarze 2

Jupiii :)
Nareszcie dosiadłem rower. Poszedłem do Stacha, dopompowaliśmy koła i jeszcze się wróciłem do domu żeby się dobrze ubrać. Zajeżdżam pod jego blok ponownie i wyruszamy w trasę. Na początku zapewniał mnie, że nie ma co się narzucać i pojedziemy małą 18 km pętelkę, ale jak wsiadł na rower to widocznie mu przeszło i zrobiliśmy nieco więcej :D To prawda, było ciepło, ale podczas jazdy jak wiadomo występuje już wiatr który strasznie owiewa rozgrzane gardło. Z początku tempo nie było jakieś szaleńcze. W drugą stronę coś mnie wzięło na pozwolenie sobie na przyjemność. Nie zwracałem uwagi na nogi, które mnie prosiły o to żebym zwolnił. Drzemała we mnie motywacja, która na mnie zadziałała i pędziłem jak głupi. Starałem się utrzymać tętno w 70-75% ale czasami nie było to możliwe ze względu na wiatr i pagórki. Dzisiaj po prostu narzucałem swoje tempo, które pozwoliło mi na uzyskanie dobrej średniej na trasie. Wiem, że w takim okresie nie można sobie za dużo pozwalać, ale nie mogłem się powstrzymać :) Tak się zastanawiam czy jeszcze dzisiaj biegać.. Chyba jednak będę musiał bo rywalizuje z kolegą o największą ilość km przebytych na nogach :)
Uradowany tą wycieczką :)

Mapka:


O godzinie 18:04 dorzucam bieganie:
Czas: 1h 15min
Dystans: 11.35 km
Hr avg: 154
Hr max: 178
Spalone kalorie: 952


Kategoria Treningi <80km


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Szosówka

Bieg

Poniedziałek, 17 stycznia 2011 · dodano: 18.01.2011 | Komentarze 0

Czas: 52m 11s
Dystans: 9 km
Hr avg: 153
Hr max: 180
Kalorie: 658 kcal